niedziela, 27 grudnia 2009

27grudnia - wyjazd na nurka - kamieniołomy New Ross


 No i jakos dziwnym trafem nie udało się pojechać dzisiaj rano zanurkować w tym oto widocznym na zdjęciu kamieniołomie. Jakoś wczoraj nikt nie pamiętał żeby zadzwonić poinformować ale może to jest tak ze ja sam powinienem to zrobić ( raczej tak :) raczej na pewno: )

 Zresztą osobna sprawa jest stan mojego kolana po wycieczce z Artem do Marble Arch.Ja po prostu dwa dni nie chodziłem w ogóle...koszmar. Załatwiłem sobie obydwie kończyny a raczej ich cześć stawowo - kolanową czołgając się miejscami lub wspinając się po skałkach do i od wyjścia.
 A więc reasumując może to i dobrze ze nie pojechałem chociaż zawsze wartości poznawcze nowego miejsca są raczej nie do przecenienia. Zawsze przecież mogłem po prostu to nagrać lub porobić zdjęcia.Zadzwonił Paweł z drogi który, poinformował o trudnościach na drodze związanych z oblodzeniem trasy.Jest fajnie ale nie można dojechać...Dojedziecie Panowie nie ma cie się co martwić :)

 Pogoda w Dublinie jak zawsze poranek cudowny a teraz już powoli nadciąga froncik chmurowy..i zaraz będzie zapewne ponuro i szaro.To niesamowite jak człowiek może się do tej pogody przyzwyczaić.Po tych 6 latach spędzonych tutaj w Irlandii jakoś już zapomina sie o tej pogodzie,mniej się na nia narzeka, a radośc związana z bezchmurnym niebem i słoneczkiem jest parę razy większa niż np. mieszkańca... Teneryfy :) na widok  porannego czystego nieboskłonu.

 Reasumując: można było po raz drugi sprawdzić szczelność skafandra ( zdaje się że z tym mamy akurat biedę - trzeba będzie go chyba kleić... )  można było zanurkować ale, może lepiej dać odpocząć nodze, można było to wszystko nagrać... ale chłopaki mają aparaty i kamery i z robią to za mnie...:) W sumie dobrze że zostałem :)))))))

środa, 16 grudnia 2009

Teneryfa luty 2010

Po wielu dyskusjach a, zwłaszcza po naszym rekonesansowym pobycie na Teneryfie, postanowiliśmy zmienic cel lutowej wyprawy nurkowej z El Hierro na Teneryfe. Dlczego?
Ano dlatego że, Nurkowanie na Teneryfie do najgorszych nie należy ( sic ) a w dodatku jest naprawde bardzo tanie.A to zdaje sie może być dla wielu nas decydujące.
Nasza propozycja wyglada nastepująco:
Data wyprawy to 7-14 luty. ( zawsze można termin dopasować do Waszych możliwości )
Bilety w tej chwili można nabyć w cenie ok 100 euro w dwie strony.
Pakiet sześciu nurkowań razem z zakwaterowaniem na tydzień to ok 280 euro na osobę.
Pakiet 8 nurkowań razem z zakwaterowaniem to 340 euro na osobę.
Zapewniamy transport z lotniska i na lotnisko. Centrum nurkowe w którym będziemy nurkować mieści się pare minut drogi od miejsca naszego zakwaterowania.
Zakwaterowanie w kompleksie mieszkalno wypoczynkowym Orlando w Las Americas ( bardzo blisko do centrum i plazy ) Zakwaterowani będziemy po cztery osoby w dwupokojowych dużych wygodnych mieszkaniach z przestronnym tarasem oraz 3 basenami na terenie kompleksu.
Nurkujemy z centrum nurkowym "Maresa" www.bluebottomdiving.es
Miejsca nurkowe to: Dwa małe wraczki łodzi rybackich w Puerto Colon na głebokości ok. 22 metrów, wrak transportowca El Condensito na głębokości ok 18m, Playa Paradiso ( płaszczki, mureny, rekiny anielskie) na głębokości ok 20 m, Jaskinie PalmMar na głębokości ok 30 m, wrak żaglowca Tabaiba na głębokości ok 30-40 m, Balito - mała stara bananera ( jaskinia, baracudy, żółwie) na głębokości ok. 15-30m, Zółwie na El Puertito na głębokości ok 10 m.
Wyżywienie we własnym zakresie.Ceny kosmicznie smieszne, zwłaszcza alkocholu :) pinta piwa 1,5 euro...
Możliwość połączenia nurkowania z kursem OWD PADI ( Instruktor tradycyjnie Paweł:)
Każdy z nurków dostaje video z zmontowanym materiałem z całego wyjazdu :)
Zapowiada się naprawdę czadowa wyprawa.Jeżeli macie jakiekolwiek pytania to nie czekajcie z nimi.Wrzucajcie na forum. Postaramy się na wszystko odpowiedzieć.

Czekamy na Wasze zgłoszenia.

sobota, 12 grudnia 2009

Diving Tenerife Part 1- Palmar Caves december 2009



Part one: Palmar Caves - deepth 30 m, vis. 50m
Nurkowanie w jaskniach Palmar a, raczej w wejściu do nich.Głebokośc ok 32m.Widoczność do 50 m.
Nurkowali:Sebastian, Zeglarz, Borys, Waldasso
Video-Canon Powershot A 560
Obudowa podwodna -IKelite
Edycyja: Avid Liquid 7,2 chrome prof.

nadajemytv.com

czwartek, 5 listopada 2009

Prezentacja Artura Kozłowskiego na Trinity College 04.11.2009 na temat nurkowania jaskiniowego w Irlandii





 W czoraj w sali Robert Emmet Theatre Room na terenie Trinity College odbyła sie prezentacja polskiegi nurka jaskiniowego  Artura Kozłowskiego na temat nurkowania w jaskiniach na terenie Irlandii. Liczne grono zebranych gości ( członków Uniwersyteckiego Klubu Podwodnego DUSAC) wysłuchało prawie dwugodzinnej prelekcji połączonej z prezentacją audiowizulaną złożoną z fotografii oraz filmów powstałych w trakcie eksploracji systemów podwodnych jaskiń na terenie Republiki Irlandii.



  Artur opowiedział całą swoją, miejscami niesamowitą historie podwodnych exploracji na terenie zielonej wyspy.Na dzień dzisiejszy to właśnie do niego należy  rekord w głebokości w nurkowaniu  jaskiniowym na terenie Wysp Brytyjskich wynoszący 104 m. Licznie zgromadzeni młodzi adepci sztuki nurkowej mogli się przekonac na własne oczy, jak niesamowiecie trudna oraz niebezpieczna jest tego typu działalność podwodna.Poza niezwykle drogim i wymagającym sprzętem pozwalającym na tego typy trudne nurkowanie, niezwykle ważne a, może najważniejsze są indywidualne predyspozycje każdego z kandydatów.



 Długotrwałe pozostawanie pod wodą , odporność na silny stres, dość częste przebywanie w całkowitej ciemności to wszystko powoduje że, tak naprawdę tylko niektórzy  mogą liczyć na  realizację swoich podwodnych jaskiniowych marzeń.Na całą reszte nurkowej braci czeka piękny i nieskończony świat nurkowania rekreacyjnego.



 Nie często zdarza sie że, my Polacy w Irlandii potrafimy zainteresować swoją działalnością rodowitych mieszkańców "Zielonej Wyspy" .W tym przypadku Arturowi udało się to naprawdę znakomicie.W bardzo krótkim czasie ( Artur nurkuje zaledwie 3 lata!!! ) jego "jaskiniowe" dokonania oraz  wyczyny przedostały sie do szerokiej opini publicznej w Irlandii i budzą respekt oraz niewątpliwy szacunek co można było zauważyć na małym przyjęciu w pobliskim "uczelnianym" PUB-ie :) Odbyło sie ono bezpośrednio po zakończeniu prezentacji.Reasumując: spędziliśmy niezwykle miły i udany wieczór z Irlandzkim podwodnym jaskinikowym światem w tle..



 Czekamy na kolejne rekordy i wyczyny naszego skądinąd wesołego :) kolegi Kozłowskiego.

pzdr Arturo...



Waldasso NadajemyTV









wtorek, 27 października 2009

Kurs PADI AOWD - z bazy Scuba Dive West


Kurs PADI AOWD - z bazy Scuba Dive West. Spot nurkowy "Inishbarna" głębokość do 27m Instruktor: Paweł Kursanci: Zyga, Misiek,Trójczłonowy, Waldasso

czwartek, 22 października 2009

Klub Podwodny Uniwersytetu Dublińskiego (DUSAC) zaprasza na spotkanie pt.: NURKOWANIE JASKINIOWE W IRLANDII





Klub Podwodny Uniwersytetu Dublińskiego (DUSAC)

zaprasza na spotkanie pt.:

 

NURKOWANIE JASKINIOWE W IRLANDII

 

które odbędzie się 4 listopada 2009 r. o godz. 20.00

w Trinity College (Robert Emmet Theatre Room 2037, Arts Building)

Gościem klubu prowadzącym spotkanie bedzie Artur Kozłowski, polski grotołaz i płetwonurek jaskiniowy mieszkający w Irlandii. Artur jest uczniem legendarnego Walijczyka Martyna Farra, jednego z nielicznych, wciąż żyjących wielkich płetwonurków jaskiniowych lat 70-tych i 80-tych. W 2007 r., po rocznym okresie  terminowania spędzonym w górach Południowej Walii Artur wrócił do Irlandii by kontynuować pracę rozpoczętą ponad 30 lat temu przez Martyna – eksplorację podwodnych jaskiń Zielonej Wyspy.

W programie między innymi:
 


  • Doolin Green Holes czyli podmorskie jaskinie na zachodnim wybrzeżu Irlandii. Relację z eksploracji tych pełnych niepowtarzalnego uroku jaskiń można również przeczytać w listopadowym numerze Wielkiego Błękitu  oraz w najbliższym numerze SubSea
 


  • Historia odkrycia i nurkowania w najgłębszej irlandzkiej podwodnej jaskini Pollatoomary w hrabstwie Mayo, która na -103m okazała się również najgłębszym syfonem Wysp Brytyjskich
 


  • Najświeższe relacje z trwającej od 2008 r. ekploracji systemu podwodnych jaskiń na Nizinie Gort w hrabstwie Galway. W ciągu ostatnich dwóch lat Artur, wraz z belgijskim płetonurkiem jaskiniowym Jimem Warny odkryli ponad 6 km podwodnych korytarzy, czyniąc Gort jednym z najważniejszych rejonów podziemnej eksploracji na Wyspach Brytyjskich.




Wstęp na spotkanie jest otwarty i bezpłatny dla wszystkich zainteresowanych.

Dobrowolne datki będą przekazane na wsparcie Irlandzkiej Organizacji Ratownictwa Jaskiniowego (ICRO).





wtorek, 20 października 2009

“Zrobieni przez Triadę…”





Ku przestrodze wszystkim miłośnikom wyjazdów zorganizowanych - szczególnie z Polski.Jak przystało na porządnego obywatela zielonych wysp, po kilku miesiącach intensywnej pracy czas na odpoczynek, tak wiec postanowiliśmy z żona i siostrą iż wybierzemy się w kolejne cieple miejsce przez nas jeszcze nie odwiedzone. Miejscem naszego wypoczynku miał być Egipt. Piękna woda na nura, sporo wiatru na kite’a, ciepło – czyli wszystko co do szczęścia potrzebne. Z uwagi na to ze Egipt to dość specyficzne miejsce pod względem panujących tam obyczajów, postanowiliśmy skorzystać z biura podróży które zapewni nam bezpieczny transfer, hotel, wyżywienie, oraz atrakcje dodatkowe na miejscu. Po przeglądnięciu kilku ofert padło na biuro podróży Triada, które zaoferowało oferte do Hurghady – Makadi Bay wraz z 5cio gwiazdkowym hotelem all inclusive i przelotem z Bydgoszczy do Hurghady i powrót.


Decyzja zapadła – jedziemy.

Całość artkułu na www.nadajemytv.com
Pozdrawiam Wojtas



River Surfing by Torbjørn Fjellestad

poniedziałek, 12 października 2009

Aktywny nurkowo weekend na Scuba Dive West ( 10-11 pazdziernik 2009 )

Zaczeliśmy nurkowac w małym porcie rybackim który obsługuje okoliczne fermy tunczyka ( chyba ) Pogoda jak nie z tej cześci swiata w której się obecnie znajdujemy :) Idealna. Ciepło, słonecznie, woda czyściutka jak diament. Widocznośc powyżej 12-15 metrów. Koledzy z twardego comanda pddt.info zaprosili mnie na wspólne moczenie w tym niezwykle urokliwym miejscu. Jak zawsze bywa w przypadku nurkowania w pożyczonym sprzęcie, cięzko jest sie odpowiednio wyważyć.Z tego powodu musiałem dwukrotnie wychodzic z wody i dokładac sobie balstu. Skończyło sie na 14 kg ( sic!) Juz przed samym zanurzeniem byłem mocno przetarty wchodzenie i wychodzeniem.Dwóch kolegów czekajacych na mnie w odzie i obserwujacych moje zmagania z rzeczywistością porzyczonego sprzetu zdaje sie nie dokońca uwierzyło w możliwośc mojego samodzielnego podejmowania decyzji pod wodą i z wręcz "rodzicielską  troskliwościa" zaproponowali mi cały pakiet usług w rodzaju poprawiania kryzy kaptura, sprawdzanie położenia rureczki etc itd.Starając sie wyminąc owe celebracje dośc stanowczym tonem zaproponowałem natychmiatowe zanurzenie.Zgodzili się...Zanurzyliśmy sie i zaczelismy tzw. marsz ruskiej armii do przodu. Wstępnie celem naszej podróży był mały kuter zatopiony w fiordze na głebokosci ok 17m.Zabrałem ze soba sprzet do robienia zdjęc i natychmiast wzięłem sie do roboty. W efekcie  w ciągu 2 dni zrobiłem około 30 fotek.not to bad :) Po ok 20 minutach moi koledzy ku mojemu zdziwieniu zawrócili z obranego wczesniej kursu na wraczek. i zakończyli nurkowanie.Do tej pory nie wiem dlaczego.Tak czy siak oznaczało to koniec nurkowania w porcie.W sumie zostało mi jeszcze 120 bar-ów:(  Dzień drugi, niedziela 11.10.2009 Nurkujemy z łodzi w okolicy Inishbarna na początku fiordu Killary Harbour.Na nabrzezu pojawiłem sie o 10.00 kiedy łódź była już pełna i wszyscy oprócz mnie rzecz jasna byli gotowi. Zacząłem w biegu znosić sprzęt, załdowałem to wszystko na lodź i postanowiłem się sklarować juz na łodzi.Kolejny zacier, zmęczenie a przed nami spory nurek :) Naszym celem były wielkie węgorze irlandzkie nazywane Conger El. Dochodzą do 3 m długości a głowa ich jest wielkości głowy 6 letniego dziecka.Spore bestie trzeba przyznać.Miejscowi rybacy ale i nurkowie z bazy dokarmiają je.Co by nie powiedzieć sa lokalna nurkowa atrakcją.Zamieszkują sciany fiordowego klifu.Mozna je spotkac na głebokosci ok  20 metrów. Trzeba przyznac ze w momencie kiedy wypływaja z swoich podwodny norek robią spore wrażenie swoimi rozmiarami i głową podobna do głowy mureny o tyle ze 3 razy wiekszą :) I znowu pare zdjęć, marsz na 27 metrów, spotkanie z druga trójką nurkową i powolne wynurzanie z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.Widocznośc : powyżej 12 m, słońce, temp.wody ok 14 stopni. Idealne warunki nurkowe.Powrót na łódz i do bazy.Miły nurek w miłym towarzystwie.Popołudnie wracam do portu z kolegą... no własnie, niezwykle miły człowiek mieszkamy niedaleko i mielismy sie spotkac na nadajemy. Jakoś nie pojawił sie do tej pory :( czekam. Ostatni nurek tego dnia ponownie w porcie Rosroe należał do najprzyjemniejszych. Bez ciśnień bez biegania, spokój, cisza, fantastyczna pogoda.Kierunek wraczek. Bez przeszkód dotarlismy do zatopionego kuterka. Nie duzy ale robi całekiem miłe wrażenie pod wodą. Spotkaliśmy małego Congera, dwa młode małe rekinki, plaga rozgwiazd,ławice ryb. Kolejny juz piekny dzień  z czystym jak łza Atlantykiem dobiegał juz końca. Powoli zaczelismy sie zbierac w podróż do domu... 


              




Pokaż Killary Harbour Ireland na większej mapie

Bicie rekordu Guinnesa w czasie trwania pojedynczego nurkowania swobodnego w zimnej wodzie

Jak to mawia pewna droga mi osoba: impreza impreza i po imprezie. Mowa oczywiście o próbie bicia rekordu Guinessa w najdłuższym swobodnym przebywaniu pod wodą. Zaczęło to sie wszystko w sobotę na terenie Bazy nurkowej Scuba Dive West o godz. 9.00. Dwóch braci Declan oraz Paul Devane zeszło pod wodę na głębokośc ok 12. i na specjalnie przygotowanym rusztowaniu rozpoczeli bicie rekordu. Temperatura wody ok 14. stopni, bardzo dobra ciepła pogoda, widocznośc w wodzie ok. 10m ( uzależnione od miejsca )W bazie naprawde bardzoi duzo ludzi zaanagażowanych od strony technicznej w realizacje projektu ale tekże samych widzów rządnych extremalnych wrażeń ;) Dało sie słyszec uwagi niektórych kibiców o niedociągnięciach organizacyjnych w postaci np. braku telebimu na którym można by podglądać zachowanie oraz kondycje nurków. Podobno w okolicznych pubach można było zobaczyć transmisję live ( to tylko przygodnie zasłyszane informacje ) spod powierzchni wody.Każe to przypuszczać  więc  że, kamery  pracowały na dole i tylko może pewnym ograniczeniom finansowym tego projektu mozna przypisac brak zainstalowania takiego telebimu dla publiczności zgromadzonej w bazie.Tak czy siak atmosfera była fantastyczna, pogoda jak na zamówienie a wiec impreza była skazana wręcz na sukces. I tak własnie w tej najważniejszej kwestiii a, wiec zbiórki pieniędzy na wydawnictwo specjalnych płyt Cd-ROM (majacych zawierać podstawowe informacje dot. standartów działania rodziców oraz dzieci chorych na raka mózgu) niewątpliwie się powiodła i zakończyła zebraniem niebagatelnej sumy  14.672 tys euro.Polski akcent w tej zbiórce to suma 300 Euro uzbierana przez grupę polskich nurków skupionych wokół internetowego projektu www.pddt.info Strona sportowa projektu a, więc sama próba ustanowienia takiego rekordu zakończyła sie niepowodzeniem.Po ok. 6 godz. z wody wyszedł pierwszy z braci a mianowicie Paul który miał potężne problemy z układem pozwalajacym na wydalanie moczu.Uwaga  oraz nadzieja pozostałych skupiła sie na Declanie, który cały czas pozostawał pod wodą.Z moich późniejszych rozmów z organizatorami wynikało jasno że, długotrwałe pozostawanie w takich warunkach ( temperatura głównie ) pod wodą bez sztywnego, suchego chełmu nurkowego  dla człowieka który, nurkuje li tylko i wyłącznie w sposób rekreacyjny jest niezwykle uciążliwe.Mowa tutaj oczywiście o hipotermii czyli o tzw. wychłodzeniu. Nurkowie byli oczywiscie specjalnie przygotowywani do tego wyczynu. Ale trzeba sobie powiedziec ze bez długiego doświadczenia i to raczej w przedziale nurkowania technicznego, próby owe pozostaną tylko i wyłacznie próbami. Rzeczywistość zimnych wód oceanu Atlantyckiego jest o wiele bardziej bezwzględna i wymagająca. Dla nurków jednak ważniejszy od rozważan czysto technicznych pozostawał charytatywny charakter całego projektu. to pozwoliło drugiemu z braci Declanowi wytrzymac w wodzie ok 13 godzin. ok godz.22.00 mieliśmy szczeście zobaczyć Declana wychodzącego przy pomocy lekarzy i sanitariuszy z wody. Dlaczego szczeście moze sie ktoś zapytać ? Ano dlatego że nikt tak naprawdę nie spodziewał sie wyjścia nurka własnie o tej godzinie. Część z widzów udała sie na spoczynek a jeszcze inni korzystając z weekendowego nastroju oddała sie typowo sobotnim rozrywką w okolicznych pubach. Podobnie zreszta jak nasza ekipa która doskonale bawiła się  przy ognisku w miejscu rozbicia naszych namiotów. Tchnięci jakims magicznym zrządzeniem losu postanowlismy udac się na chwilę do bazy.Zbliżając się do nabrzeża nagle usłyszeliśmy oklaski, viwaty, głośne okrzyki.Okazało się że własnie w tej chwili z wody wynurzył sie Drugi z braci, Declan. Totalnie wychłodzony z oznakami ostrej hipotermii znalazł sie natychmiast w karetce która, zaparkowana była bezpośrednio przy nabrzeżu bazy. W tym momencie na naszych czasomierzach zanotowaliśmy godz. 22.00 a więc Nurek przebywał pod woda 13 godzin.Komisja zatwierdzająca rekordy do księgi Guinessa w trakcie rejestracji owej próby poinformowała zainteresowanych o minimalnym czasie 24 h trwania próby po którym, takowa znajdzie sie w oficjalnej księdze rekordów Guinessa.Zabrakło więc... 11 godzin.Impreza zakończyła sie grubo przed czasem co zdaje sie nie napawało organizatorów zbyt dobrym humorem. Jednak ten najważniejszy cel jakim była zbiórka pieniędzy w pewien sposób zrekompensowała ten mały niedosyt.Słychac juz było głosy o następnej próbie w której zostaną wykorzystane zebrane w trakcie tego projektu doświadczenia. Na marginesie warto dodac że, miejsce w jakim znajduję sie Scuba Dive West jak i sama baza dostarcza bez względu na okoliczności doskonałą zabawę i okazję do super relaksu.

To mówiłem ja trener X klasy Waldasso

nadajemytv 2009

wtorek, 6 października 2009

Foki Szare w porcie Howth w Dublinie 04.10.2009



Foka a raczej małe stado tych morskich zwierzaków nie opuszcza już portu Howth w celu zdobywania pożywienia.Ludzie przyzwyczaili foki do karmienia ich makrelami które, można kupić za symboliczne 1 euro w sklepie znajdującym się przy nabrzeżu. Zwierzaki wyglądają na ociężałe i nienaturalnie duże...

wtorek, 29 września 2009

Eireman X 2009



W niedziele na południe od Dublina rozegrane zostaną zawody triathlonowe.Jedziemy z kamerą to pokręcić zwłaszcza że, jednym z startujących będzie kolega Mruwa. Jestem bardzo ciekaw jak wygląda kondycja fizyczna Klona. A swoją drogą ciekawe co to za dystans ( w iron mana nie wierze :) i w końcu co to za impreza? W każdym razie zapowiada sie niezwykle ciekawie.A więc ładujemy baterie sprawdzamy sprzęt i jedziemy troche pokrecić :) Aaa zapomniałem...Podstawowe pytanie:jaka będzie pogoda? A może poprostu normalna standardowa :)Szaro i prawie deszczowo...Mamy nowy dzień, a jeżeli nowy dzień to i nowe informacje o imprezie. Nasz szpieg Maras ( jedyny Polak startujący w tej imprezie ) podesłał właściwe info o zawodach. Okazuje sie ze jest to spora impreza mające swoja długa historie.Éireman X  ( tak nazywają się zawody )rozegrane zostaną w Courtown, Co. Wexford. i są cześcią wiekszego Eireman Triathlon Festiwalu , który trwa i wystartował 23 września 2009.



piątek, 25 września 2009

Tomek "Czapa" Mackiewicz Khan Tengri Solo Trawers - trailer


Zapowiedź filmu relacji z solowego projektu Tomka "Czapy" Mackiewicza, trawersu góry Khan Tengri.Cały film już niedługo dostepny na czapkins.blogspot.com oraz nadajemytv.com
Zdjęcia:Tomasz Mackiewicz ( Nikon D90 )
Edycja : Waldemar Furmaniak ( Avid Liquid 7,2 Chrome )
Muzyka: jamendo.com

czwartek, 17 września 2009

Nowe Nadajemy!!!

No to ruszyliśmy. Po sześciu mieśiącach cięzkiej pracy głównie Wojtasa ( programisty ) opublikowalismy wersje BETA portalu. Cześć funkcji nadal jest niedostępna ( np.wersja angielska portalu ) cześć funkcji nadal działa w niepełnym zakresie zakresie ( dodawanie zdjęć )Niemniej jednak mamy nadzieję że sprawia to sympatyczne wrażenie i przyniesie potencjalnym użytkownikom wiele radości.Nasze z kolei ekipie posłuży do komunikacji i wymiany doświadczeń. Z wielka nadzieją na dalszy rozwój zapraszam na www.nadajemytv.com Waldasso

piątek, 28 sierpnia 2009

RIDERS ON THE STORM - UNOSZENI BURZĄ.Seria relacji dla Nadajemy TV - Artura Kozłowskiego, nurkującego w jaskiniach Irlandii i UK. cz.III

Ten największy ponor ( termin określający miejsce wpływu wód powierzchniowych pod ziemię) w Irlandii nie cieszył się dobrą opinią: w latch 90-tych płetwonurek policyjny został opuszczony w dół na linie asekuracyjnej w poszukiwaniu narzędzia zbrodni dokonanej w pobliskim Castletown. Po dotarciu na -15m niespodziewanie sytuacja stała się krytyczna – zwężenie głównego tunelu spowodowało nagłe przyspieszenie nurtu wody, który zaczął wciągać płetwonurka w głąb jaskini. Nerwowe szarpnięcia liny sygnalizowały problem jednak dopiero po dramatycznych zmaganiach z oporem znikającej gwałtownie pod ziemią rzeki udało się jego towarzyszom wyciągnąć przerażonego policjanta na powierzchnię. Po tym incydencie nikt się specjalnie nie kwapił do powtórnego zbadania jaskini, jednak dla mnie zawsze było jasne, że każdy kto poważnie myślał o trawersie z Polldeelin, prędzej czy później musiał się zmierzyć z Polltoophill. Brak danych na temat pory roku i ówczesnego stanu wód pozwolił mi przypuszczać, że policyjne nurkowanie niekoniecznie było zaplanowane i mogło wynikać raczej z potrzeby śledztwa, bez uwzględnienia panujących warunków pogodowych. Były to oczywiście jedynie spekulacje, ale istniał tylko jeden sposób żeby to sprawdzić. Odczekawszy dwa tygodnie bez deszczu przygotowałem kołowrotek z 80m liny o grubości 8mm i dodatkowo asekurowany przez jednego z irlandzkich płetwonurków, Brendana O’Briana zanurzyłem się w Polltoophill. Tworzący się na powierzchni wir wyglądał złowieszczo posuwałem się więc z dużą ostrożnością. Już pod wodą masywny lej wypełniony kilkumetrowymi pniami martwych drzew schodził do głębokości -16m. Tak jak podejrzewałem, dzięki suchej pogodzie i relatywnie niskim stanom wód prąd rzeki był niewielki. Powróciłem do powierzchni, zamocowałem 8mm poręczówkę tuż pod nawisem klifu i powoli zacząłem schodzić w dół wzdłuż stromego podwodnego rumowiska głazów i pni drzew. Na -15m zauważyłem nad sobą sufit jaskini, który towarzyszył mi przez kilka kolejnych metrów zanim jaskinia nie otworzyła się w większy, trudny do oszacowania w metrowej widoczności korytarz. Przy dużych opadach owa niska sekcja jaskini musiała powodować silny prąd, i prawdopodobnie właśnie to przydarzyło się niefortunnemu płetwonurkowi policyjnemu. Tamtego dnia odkryliśmy łącznie 100m jaskini docierając do głębokości -40m. W ciągu następnych tygodni posuwaliśmy się małymi krokami, dodając nie więcej niż 50m nowej poręczówki podczas każdego nurkowania. Głębokość wzrosła do -47m. Jeśli miałbym jednym słowem opisać nasze odczucia z tamtego okresu to musiała by to być dezorientacja. Gigantyczny tunel o szerokości dochodzącej do 20m w innych warunkach wzbudzałby prawdopodobnie nasz zachwyt lecz nie w sytuacji gdy widoczność rzadko przekraczała jeden metr a nieregularne, trudne do podążania ściany zmuszały do poręczowania z dala od nich, z podłożem jako jedynym stałym punktem odniesienia. W końcu stało się nieuniknione: około 350m od wejścia, pochłonięty ciągłym sprawdzaniem azymutu i tropieniem najmniejszych oznak nurtu, dosłownie wpadłem na znajomo wyglądającą poręczówkę. Przez krótki, słodki moment naiwnie pomyślałem, że właśnie wpiąłem się w linę z Polldeelin finalizując tym samym projekt... była to jednak oczywiście jedynie pętla do mojej własnej poręczówki z Polltoophill, niwecząca tym samym ostatnie dwa tygodnie wysiłków. Nazwałem ją Oślim Trawersem, na cześć stada osłów pasących się na łące w pobliżu Polltoophill oraz jednego z twinsetem na plecach. Byłem tak rozgoryczony, że bez większego żalu przywitałem nadejście ulewnych wczesno-jesiennych deszczy i definitywny koniec sezonu w Gort.
CDN...

wtorek, 25 sierpnia 2009

RIDERS ON THE STORM - UNOSZENI BURZĄ.Seria relacji dla Nadajemy TV - Artura Kozłowskiego, nurkującego w jaskiniach Irlandii i UK. cz.II

Z powodów, których pewnie nigdy do końca nie zrozumiem, wróciłem jednak następnego tygodnia. I kolejnego również. Na odcinkach pokrytych przez grube warstwy mułu poręczówkę umocowałem do plastikowych rurek wbitych następnie w podłoże i w ciągu kilku kolejnych nurkowań udało mi się przesunąć limit eksploracji do ponad 400m w głąb jaskini. Dodatkowym problemem okazały się wysokie opady deszczu powodujące niezmiernie silny prąd przy wejściu, tam gdzie przekrój korytarza był najmniejszy. Nurkowania były już od jakiegoś czasu dekompresyjne i żeby nie zostać wyrzuconym z jaskini wraz z nurtem wypływającej wody zainstalowałem na sześciu metrach 10mm linę, by mieć jakiś punkt zaczepienia na ostatnim przystanku. Pomysł okazał się wyjątkowo trafny, i co najmniej raz uratował mnie to od niechybnej wizyty w komorze dekompresyjnej. Na drodze dalszej eksploracji pojawiła się jednak pewna przeszkoda: masywny tunel, którym dotąd podążałem nagle skończył się i pomimo kilkakrotnych prób nie mogłem znaleźć kontynuacji. W mniej więcej tym samym czasie poznałem Jima Warny, belgijskiego płetwonurka jaskiniowego mieszkającego na stałe w Irlandii. Pomimo 25 lat Jim miał już duże doświadczenie w nurkowaniu pod ziemią, głównie na obiegach zamkniętych. Miał również zacięcie eksploracyjne i gdy zaoferował mi pomoc przy projekcie nie mogłem sobie życzyć więcej. W ciągu kilku kolejnych wspólnych wypraw zlokalizowaliśmy niewielki otwór tuż przy stropie jaskini, wystarczający jednak byśmy mogli się przez niego przedostać w naszych mało opływowych konfiguracjach sprzętowych: ja w 15-litrowym twinsecie i Jim w swoim rebreatherze Megalodon. Za otworem rozciągała się obszerna, stopniowo wypłycająca się komnata. Brak prądu i grube warstwy lekkich osadów zalegające na bezładnie porozrzucanych masywnych blokach skalnych przemawiał za tym, że nie był to główny ciąg jaskini. Kluczyliśmy wśród nich niemal po omacku, płacąc całkowitą utratą widoczności za każdą próbę stabilizacji naszej nici Ariadny; nie mogliśmy sobie jednak pozwolić na żaden błąd w poręczowaniu wiedząc, że jest ona w tych warunkach naszą jedyną szansą na powrót.Dla obopólnego bezpieczeństwa wszystkie nurkowania wykonywaliśmy oddzielnie, próba zespołowej eksploracji byłaby w takich warunkach czystym szaleństwem. Pokonując kolejne zwężenie wynurzyliśmy się do -19m skąd, kolejna niespodzianka, niewielki korytarz zaczął stromo opadać w dół, najpierw pod kątem 60 stopni, a następnie już pionowo. Całkowicie nie wiedząc czego oczekiwać, powoli opuszczałem się w ciemność, na której moja nowa siedmiodiodowa latarka DragonSub nie robiła najmniejszego wrażenia – jej blask oświetlał zaledwie ścianę, wzdłuż której opadałem. Każdy kolejny metr był zaskoczeniem i niósł ze sobą nie tylko olbrzymią dawkę napięcia, ale również obietnicę fantastycznej i znaczącej eksploracji. Gdy dotarłem do dna jaskini na -43m, z racji wysokiego PPO2 i END postanowiłem jedynie zrobić kilkumetrowy rekonesans by potwierdzić ciągłość korytarza. Wracając zaplątałem się jednak beznadziejnie we własną poręczówkę i dopiero zdjęcie kasku i odpięcie jednej z butli depozytowych pozwoliło mi się uwolnić. Jeszcze w trakcie rozplątywania obiecałem sobie, że moje następne nurkowanie tutaj będzie na trymiksie. Tego samego dnia Jim osiągnął głębokość -45.5m, największą w Polldelin i jakimkolwiek innym irlandzkim syfonie w tamtym czasie oraz potwierdził, że wróciliśmy z powrotem do głównego ciągu, potężnego korytarza o wymiarach 10 na 7m. Tamtego dnia nie mogliśmy być bardziej szczęśliwi. Nasza radość nie trwała jednak długo – wkrótce ponownie zgubiliśmy drogę naprzód wśród skomplikowanych, prowadzących do nikąd rozgałęzień jaskini. Korzystając z dobrej pogody Jim wrócił do jednego ze swoich projektów w innej części Niziny Gort zostawiając mnie sam na sam z problemem. Paradoksalnie, brak większych opadów w ostatnim okresie wcale nie pomagał: marginalnemu polepszeniu widoczności towarzyszył całkowity brak wyczuwalnego nurtu, szczególnie w dużych korytarzach. Postanowiłem czekać więc na burzę i wzmożone przepływy aby móc łatwiej wyśledzić kierunek, z którego płynęła woda. Ostatecznie moja taktyka zaczęła skutkować i po przeszło 100m kluczenia po zamulonych sekcjach jaskini i tropieniu raz to pojawiającego, potem znów znikającego prądu, udało mi się w końcu przebić do biegnącego na -38m przestronnego 4m na 3m tunelu z wyraźnym, łatwym do podążania nurtem. I chociaż kolejne 100 metrów eksploracji należało do jednych z najłatwiejszych podczas całego projektu, to musiałem jednak w końcu zebrać się na szczerość przed samym sobą i przyznać, że od jakiegoś czasu balansowałem na granicy swoich świeżych jeszcze umiejętności technicznych: dotarcie do 850-go metra w Polldeelin wymagało ponad 3 godzinnych nurkowań z 7-8 butlami. Oceniając całkowitą długość podwodnego trawersu na około 1.5 km postanowiłem nie kusić więcej losu i pozostałe szacowane 600-700m zrealizować od strony Polltoophill w Castletown..
CDN...

czwartek, 20 sierpnia 2009

Artur Kozłowski i Al Kenedy w Creevy Cave, Co. Monaghan.Ireland


 
Artur jak to mówił ostatnio nie wierzył że przyjadę.Przyjechałem.Nie mieliśmy za dużo światła i niestety nie udało się pokazać komnat w całej okazałości.Od paru dni jednak cały czas układamy plan następnej eksploracji (wyprawy raczej:) tym razem jednak już z dobrym światłem które umożliwi pokazania tych zaczarowanych skądinąd miejsc.A więc Panie i Panowie, przed Wami jaskinie Creevy Rising  w  tak jak tylko to było
 możliwe...Cały czas wracam pamięcia do weekendu ah...:)

Waldasso
















P.S Po 4 latach wróciłem do Creevy Rising z ekipa przyjacioł...nie udalo sie wejsc do głownego pasazu, poziom wody przy samym wejsciu uniemozliwiał sforsowanie przeszkody bez sprzętu nurkowego. Trafilismy do sporego bocznego korytarza...który tak naprawdę jest zaledwie malutką namiastką tego co czeka na miłosników podziemnego świata w głownych komnatach tego systemu...Nastepnym razem bedzie lepiej...



http://www.flickr.com/photos/waldasso66/sets/72157634739984613/




Pokaż Creevy Cave Sink Entrance na większej mapie

wtorek, 18 sierpnia 2009

Scuba Dive West event 15-16 sierpnia 2009

Niezwykle ważnym pretekstem do tego fantastycznego, wielkiego spotkania były otwarte dni Scuba Pro ( amerykańskiej firmy produkującej sprzęt oraz wyposażenie dla nurków ) w bazie nurkowej Scuba Dive West na Connemarze. W efekcie 2 tygodniowego pospolitego ruszenia via internet oraz GSM na zaimprowizowanym polu namiotowym nad samym brzegiem Atlantyku pojawiło się prawie 12 kolorowych "domków". Serce rosło kiedy patrzyło się, na to polskie miasteczko z górki na której biegła droga prowadząca do Bazy. Pomimo miejscami naprawdę ciężkiej pogody która, towarzyszyła większości "kampersów" w trakcie rozbijania obozowiska miny i nastroje były naprawdę wyśmienite i żadna nawet największa z przeciwności losu nie była w stanie tego zmienić :) Pierwszy wieczór i pierwsza "balanżka" w rewelacyjnym pubie w pobliskiej wsi o wiele mówiącej nazwie "Tullycross". Klimat atlantyckiego lata w małym Irlandzkim pubie, z dala od cywilizacji. Miejscowy rybak przy barze żywcem wyjęty z, opowiadań traktujących o historii zycia tych miejsc. Grażka, Magda, Iza, Zeglarz, Klonu, Paweł, Artur,Pit,Władek,Waldasso, nasza wesoła kompanija wciąż rosła i rosła.
A przecież był to tylko początek tego wspaniałego weekendu.Wszytko tak naprawde miało sie dopiero zacząć, nazajutrz rano...
CDN Waldasso

Connemara 12-17 sierpnia 2009

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

RIDERS ON THE STORM - UNOSZENI BURZĄ.Seria relacji dla Nadajemy TV - Artura Kozłowskiego, nurkującego w jaskiniach Irlandii i UK.

Jest koniec lutego 2008 r. na Nizinie Gort w Irlandii. Wraz z moim przyjacielem i partnerem nurkowym Tomem Malone dojeżdżamy do wsi Kiltartan w hrabstwie Galway. Naszym punktem docelowym jest miejsce wypływu na powierzchnię podziemnej rzeki Coole, lokalnie znane jako Polldeelin (ramka). Parkujemy na niewielkim placu tuż przy kościele i zaczynamy rozładowywać ciężki sprzęt do nurkowania. Wychodzący ze mszy mieszkańcy przyglądają nam się z uprzejmym zaciekawieniem. Widząc naszą dublińską rejestrację większość musi być przekonana, że mamy poważne problemy z naszym systemem nawigacji - Atlantyk oddalony jest o co najmniej 15km na północny zachód. Myśl, że obiektem naszego zainteresowania może być rozciągający się za kościołem kilkusetmetrowy odcinek rzeki Coole jest absurdalna - woda, inna rzecz że o kolorze mocnej herbaty, ma tam nie wiecej niż metr głębokości.
I rzeczywiście, płaska i mało inspirująca, pokryta w duże mierze łąkami i stadami hałaśliwych owiec Nizina Gort na pierwszy rzut oka wydaje się mieć niewiele do zaoferowania dla dwójki spragnionych odkryć płetwonurków jaskiniowych. Jednak żaden inny krajobraz krasowy nie mógłby być chyba bardziej mylący niż ten - głęboko pod naszymi stopami rozciągał się jeden z najbardziej unikalnych i potencjalnie jeden z największych systemów podwodnych jaskiń w Europie. Krótkie odcinki powierzchniowych rzek, takie jak ten w Kiltartan, były jedynie skromną reprezentacją tego co kryło się kilkadziesiąt metrów pod ziemią. Organizowane od początku lat 90-tych przez Martyna Farra, legendę brytyjskiego nurkowania jaskiniowego wyprawy odkryły pod powierzchnią Niziny Gort ponad dwa kilometry potężnych, nierzadko przekraczających średnicę 15m podwodnych korytarzy. Okazały się one częścią rozległego, w większości podziemnego systemu odwadniającego góry Aughty Slieve do Zatoki Galway, i jeśli wierzyć zapewnieniom hydrologów, częścią zaledwie niewielką. Powodem naszej wizyty w Kiltartan jest podjęcie eksploracji właśnie jednego z takich podziemnych odcinków rzeki Coole, biegnącego w podwodnej jaskini. Nurkując w górę podziemnej rzeki mieliśmy nadzieję wynurzyć się pewnego dnia w odległym o ponad kilometr w lini prostej Castletown, w miejscu zwanym Polltoophill. Pod koniec lat 90-ty członkowie Dark Shamrock Expedition, Martyn Farr i Dig Hastilow, nurkując w Polldeelin odkryli niemal 200m obszernego podwodnego tunelu, docierając głębokości -30m. Eksploracja trawersu wydawała się stosunkowo prostym przedsięwzięciem, projektem na rozgrzewkę, który z łatwością powinniśmy ukończyć do końca roku. Jak miały pokazać najbliższe miesiące, nie mogłem bardziej się mylić.
Nie mamy żadnych problemów ze znalezieniem miejsca; z daleka widać wezbraną rzekę Coole i podążając w górę biegu bez trudu trafiamy do jej źródła – wywierzyska Polldeelin. Szukamy jakiegokolwiek śladu poręczówki, która według uzyskanych informacji powinna być zamocowana do pobliskiego drzewa, poziom wody w Polldeelin musi być jednak kilka metrów wyższy niż podczas poprzednich eksploracji gdyż widoczne są zaledwie korony drzew, ich dolne partie pozostają ukryte pod powierzchnią ciemnej, brunatno-czerwonej wody. Patrzymy nerwowo na niespokojne lustro wywierzyska i wybijające z podziemi masy. Z wciąż jeszcze niezachwianym przekonaniem, że przecież jesteśmy dobrze przygotowani, zanurzamy się pod powierzchnię czterostopniowej wody gdzie piaszczyste dno rzeki opada łagodnym stokiem. Na głębokości -2 metrów, wciąż w otwartej wodzie, znikają ostatnie promienie światła dziennego. Z mojej pewności siebie zostaje już niewiele. Pomimo silnego prądu szybko tracę poczucie kierunku i nie bardzo wiem w którą stronę płynąć. W końcu bezradny i zdezorientowany przekazuję kołowrotek Tomowi; ten wydaje się radzić nieco lepiej ode mnie ze stresem i powoli zaczynamy poruszać się naprzód. Po minięciu głębokości -5m prąd wody znacznie słabnie z czego wnioskujemy, że wpłynęliśmy do jakiegoś większego tunelu. Niestety widoczność nie przekracza 1 metra, pomimo iż obydwaj używamy silnych 100-watowych latarek zainstalowanych na wierzchach naszych dłoni. Ostrożnie prowadzimy linę przy lewej ścianie . Raz po raz wpadamy na ostre wystające krawędzie półek skalnych lub zaklinowujemy się w niskich szczelinach, w które obfituje ściana jaskini . Na -15m dotąd piaszczyste dno zastępują grube warstwy lekkich osadów niszcząc tę i tak już nienajlepszą widoczność przy każdym kontakcie. Powoli zaczyna nas to przerastać; nie, nie jesteśmy na to wszystko przygotowani. Gdy przez nieuwagę tracę na chwilę pływalność niemal całkowicie zapadam się w aksamitny muł podłoża. Gasną światła i pogrążam się w ciemności. Resztkami woli opanowuje nadciągającą z wnętrza trzewi falę paniki. Chcę już stąd wyjść i nigdy tu nie wracać... CDN

czwartek, 6 sierpnia 2009

Czapa wraca :)

Czapkins zrezygnował z włóczenia się po tych wzgórkach i pagórkach i postanowił wziąść kierunek na chate :)Popieramy z całych sił. Jesteś wielki Czapkins wracaj...Zapraszam na ostatnią już relację telefoniczną.Tym samym kończymy ten maraton.Mam nadzieję że jakoś tam spodobała się wszystkim tego typu forma relacji audio projektów. Pozostaje już tylko czekać na materiały filmowe zarejestrowane przez Tomka i mam nadzieje że już na początku września będziecie mogli zobaczyć film z tej pasjonującej wyprawy.
Dzieki Maras za współprace :)
Waldasso NadajemyTv 2009
P.S powiem szczerze ze coraz bardziej mi się ta góra podoba. Zdjęcie wykonane przez nie żyjącego już P. Morawskiego. Ciekawe którędy Czapkins zasuwał na szczyt...

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Khan Tengri złojona!

Wczoraj ok 6.00 nad ranem czasu Środkowoeuropejskiego Czapkins zdobył Khan Tengri!:) Co tu dużo gadać wymiatacz łyknął tą górkę i uwaga! zastanawia się nad expressowym wciągnięciem przez nos w drodze powrotnej Piku Pobiedy!Skąd ten człowiek ma zdrowie to naprawdę diabeł wie:)Jednego dnia zajechany i zmęczony nieprawdopodobnie, drugiego już zapierdziela jak mały motorek.Górki i pagórki bójcie się bo nadchodzi nowa wschodząca gwiazda Punk Alpinizmu: Dr. Czapkins i... żadnej nie przepuści :)PZDR Waldasso

niedziela, 2 sierpnia 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" Khan Tengri solo Trawers 2009 relacja No 8. ( 1 sierpnia 2009 godz.10.27 )

Tak jak Tomek powiedział przed wyjazdem ( Waldas złoję tą górkę i wracam :) ostro napiera. Jest już na 5800m npm. i dotarł do obozu III. Zjego głosu słychać że nieco odpoczął i zdaje się jest w dobrej formie. O godz. 6.00 rano naszego czasu (02.08.2009 niedziela) możemy się spodziewać ataku szczytowego. Relacja oczywiście na antenie NadajemyTV

sobota, 1 sierpnia 2009

Weekend na Connemarze - Nocny Huragan

Jakoś tak ostatnio tradycją już chyba się stały wyjazdy weekendowe na zachód. Albo Dumps i Dingle albo Scuba Dive West i Connemara.Moze tez po raz pierwszy w naszych głowach zagościła mysl o prawdopodobieństwie przeprowadzki na zachód. Ja nie chce nazywac tego pomysłem. Bardziej prawomocne będzie nieco karkołomne określenie: zrodzenia sie prawdopodobieństwa.Nieakceptowalne pod względem fonetyczno-gramatycznym ale za to bliskie sercu. Ja przynajmniej to rozumiem :) Tak czy tak zaczeliśmy nieco dokładniej przyglądać sie wszelkim aspektom życia na zachodzie. Co tu dużo gadac najważniejsza w tym przypadku jest praca bez której nie mozna utrzymać rodziny. Narazie jednak pozostaja nam dosyc długie bo ok 250 km ( w jedna stronę ) podróże. Ale o czym to ja zacząłem pisać? Acha! Scuba Dive West Connemara. Zakończyłem podstawowy kurs PADI tzw OWD.Przymierzam się teraz do Advance etc itd. Nur w scuba dive west z brzegu, do wystrzałowych nie należy ale niewątpliwie jest to doskonałe miejsce dla wszystkich "beginersów".Nasze namioty rozbilismy nad plażą a trzeba dodać ze spotkaliśmy sie na tym wyjeździe z spora grupa przyjaciół:Iza,Pit, dzieciaki Pitów, Wojtek, Natalia, Koleżanka Natalii,Paweł:), Marek, Ronald z rodziną. Naprawdę niezła paczka.Rozbijając namioty nie przeczuwalismy że w nocy dojdzie do istnego szaleństwa pogodowego. Forecasty co prawda mówiły już wcześniej o możliwym spory bo 30 węzłowym wietrze ale nikt nie przewidział deszczu a raczej ulewy. Tak wyglądało nasze obozowisko jeszcze przed zapadnięciem zmroku:
Klasyczne przygotowanie ogniska: zbiórka drewna, rąbanko w/w drewienka i w końcu samo ognisko. Niezwykle miła atmosfera, celebracje, wineczko, piweczko i inne takie fajne...
I tak bardzo powoli powolutku zaczynało się piekiełko.Wiatr urósł do ok 20 węzłów, powoli zaczynał padać deszczyk a niebo nabierało ciemno stalowych barw. Wyglądało to w miarę niewinnie a może po prostu miła atmosfera panująca przy ognisku łagodziła właściwe postrzegania sytuacji pogodowej. Po pewnym czasie opady nie pozwoliły kontynuować integracji przy ognisku i kazały nam się przenieść do samochodów a niektórym po prostu do namiotów:)Wiatr się wzmagał deszcz zacinał i powoli zaczynaliśmy być w samym sercu niezłej zadymy pogodowej. razem z nami nad plażą rozbiła się Irlandzka "twarda" i zdesperowana:) rodzina. Ich namioty po prostu fruwały na tym wietrze.Schowałem się do namiotu gdzie moje ukochane dziewczynki już powoli zapadały w sen.Zaczynało się istne piekło.Deszcz lał a raczej była to ulewa.Wiało potężnie. Namiot jednak cały czas trzymał się podłoża. Na razie byliśmy jeszcze na ziemi:)Ni jak nie mogłem zasnąć. A namiot powoli zaczął przeciekać.Pomyślałem sobie że pora przygotować się do ewakuacji do samochodu. Spakowałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy obudziłem Zośkę i.. niestety nie mogłem dobudzić Maryśki.Szczęściara spała tak twardym sem że chyba nasz odlot razem z namiotem nie obudziłby mojej kochanej dziewczynki.Odłożyłem decyzję o ewakuacji na chwile kiedy namiot ostatecznie zacznie cieknąc i nie będzie już nadziei na w miarę suche przetrwanie tej magicznej nocy. O dziwo zmęczony tym wszystkim sam usnąłem. I jakoś przetrwalismy. Wiatr nieco zelżał i co najważniejsze deszcz miał spore przerwy w "nadawaniu". Z żalem zawiadamiam że nasz namiot niestety uległ może nie zniszczeniu ale odniósł dosyć ciężkie obrażenia które, w mojej ocenie eliminują tą markę z poważniejszych przedsięwzięć lub projektów :) Trzeba przyznać ze Connemara oferuje poza genialnymi wrażeniami estetycznymi, niezwykle szybko zmieniające sie warunki pogodowe. Jadąc na Connemara nie zapominjacie o tym :) Na zakończenie piekny pomarańczowy VW Busik z tak ok 60'
oraz krótki ale za to bardzo charakterystyczny obrazek sprzed PUB-u w Cliffden. Nazwałem ta akcję : "pure Irish" Waldasso Nadajemy TV 2009

piątek, 31 lipca 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" Khan Tengri solo Trawers 2009 relacja No 7. ( 30 lipca 2009 godz.12.25 )

Tomek zmęczony, lekko poturbowany przez lawinę dotarł do obozu drugiego na wysokości 5200 npm.Kończy mu sie paliwo do kuchenki, które czy chce czy nie chce musi uzupełnić.Po krótkim odpoczynku w bazie i przy sprzyjającej pogodzie planuje zatakować szczyt wczesniej przechodząc przez grań. Waldasso

wtorek, 28 lipca 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" Khan Tengri solo Trawers 2009 relacja No 6. ( 28 lipca 2009 godz.09.15 )

Ogólnie nie jest lekko.Mnóstwo lawin śnieżno kamiennych,teren lodowca cały pokryty szczelinami. W dodatku od trzech dni Czapkins siedzi w namiocie i czeka na poprawę pogody.Ale jak to Czapkins daje rade nie penia i pozdrawia wszystkich... Waldasso

poniedziałek, 27 lipca 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" Khan Tengri solo Trawers 2009 relacja No 5 ( 25 lipca 2009 godz.10.50 )

Tomek zasuwa do przodu, zastanawia sie nad drogą i opisuje rzeczywistość. Jak to prawdziwy wymiatacz nie penia i nie peka, zaraz złoi całą góre i skok i wraca. Czapkins czekamy

piątek, 24 lipca 2009

EL CAMINO BABY TRAILER

Długo oczekiwany...ale narazie jeszce jako trailer tak dla podwyższenia ciśnienia... Waldasso
Czpkins juz na grani...łoji ile wlezie chłopina. Życzenia dla żony Joanny z okazji rocznicy ślubu... z Czapkinsem oczywiście :) Przyłączam się...
Waldasso
P.S aktualna mapka post niżej "made in Klon"

środa, 22 lipca 2009

poniedziałek, 20 lipca 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" Khan Tengri solo Trawers 2009 relacja No 1 ( 20 lipca 2009 )

20 lipca 2009 Tomek zadzwonił poraz pierwszy z trasy swojego najnowszego projektu: Khan Tengri solo Trawers 2009.Łaczność za pomocą telefonu satelitarnego. Kolejne relacje prosto z trasy co 3 dni.
Wiecej o wyprawie na blogu Tomka:
oraz blogu Marka Klonwskiego:
Relacje plus newsy równiez na
nadajemytv.com

niedziela, 19 lipca 2009

Ostatnia podróż Homara Atlantyckiego...

Ostatnie 6 dni spędziliśmy na Półwyspie Dingle, rozbijając swoje namioty na plaży Dumps zaraz za miasteczkiem Castlegregory. Sześć wspaniałych dni z pogodą podobną do tej którą, możemy spotkać wyjeżdżając np. na Wyspy Kanaryjskie. A więc: mnóstwo słońca plus sporo wiatru. A jeżeli wiatr to oczywiście, całe zastępy kitesurferów ( sportu który w Irlandii zdobywa sobie coraz większą popularność) oraz windsurferów. Dumps był naprawdę "busy".W tym całym, miejscami sporym nawet zgiełku szukaliśmy wytchnienia próbując odkrywać miejsca na półwyspie dla nas dotąd nie znane . Jak to często bywa rzeczy najciekawsze znajdują się zazwyczaj na wyciągnięcie ręki, o czym niestety bardzo często zapominamy. Nie inaczej było tym razem. Mijając Dumps i jadąc dalej w kierunku największej bazy nurkowej w Irlandii "Waterworld" dojechaliśmy razem z naszym zaprzyjaźnionym Kitesurferem Wojtkiem, do małego portu rybackiego, będącego bazą dla małych rybackich kutrów łowiących homary i kraby atlantyckie. Klimat porciku jak zawsze w takich przypadkach ni mniej ni więcej tylko fantastyczny.Spokój i wyciszenie. Duże zwolnienie obrotów. Ktoś coś tam sobie dłubie, naprawia, maluje etc. Ocean spokojny prawie flauta.Słońce świeci, i tylko turyści pojawiają się co chwile żeby odetchnąć w zaciszu tego niezwykłego miejsca.
Po tym krótkim rekonesansie który, wypadł nadzwyczaj korzystnie zdecydowaliśmy się spędzić w przystani cały dzień, zarzywając kąpieli, opalając się i przygladając się życiu tego mikro porciku. Trafiliśmy tam juz ok godzimy 9.30 rano a więc nic co ważne dla zycia tego miejsca, nie mogło ujść naszej uwadze. I rzeczywiście tego dnia trafilismy na bardzo ważne z punktu widzenia użytkowników (rybaków) tego miejsca wydarzenie. To był dzień odbioru i załadunku towaru którym lokalni rybacy handlują a, co za tym idzie utrzymują siebie i swoje rodziny. Mowa tutaj oHomarach i Krabach Atlantyckich. Mało kto wie ale Irlandia jest jednym z najwiekszych importerów owoców morza w Europie.Kraby,Homary i Mule które, można znaleźć na stołach Europy bardzo często pochodzą z Irlandii właśnie. W tym maleńkim porcie zaczyna się ostatnia droga tych zwierzaków, przed lądowaniem na stołach restauracji oraz domów całej Europy.
Byliśmy świadkami tego smutnego procesu który, co należy jeszcze raz podkreślić daje utrzymanie rybakom i ich rodziną.Homary oraz Kraby zaraz po złowieniu i przetransportowaniu ich do portu przetrzymywane są w wielkich drewnianych skrzyniach,unoszących się na wodzie niedaleko kutrów. W momencie odbioru towaru przez dystrybutora są transportowane do nabrzeża skąd pracownicy portowi i sami rybacy przeżucają je do wielkiej chłodni TIRa czekającego na nabrzeżu. Trzeba pamiętać przy tym że, zwierzęta te cały czas są żywe. Homary mają zabezpieczone gumkami szczypce ponieważ potrafią takim właśnie szczypcem odciąć palec delikwentowi który wchodzi im w drogę.
Setki Krabów w skrzyniach czekaja na swój koniec, będąc przy okazji narażone na chodzenie po nich, miażdżenie i łamanie. Bezlitosna machina handlowa nie zna litosci. Jak dowiedzieliśmy się od jednego z rybaków prawo Irlandzkie nie zakazuje połowu Homarów płci żeńskiej. Wiele z tych osobników to samice z ikrą. Przy wkładaniu Homarów do skrzynek łamie sie im czułki ,wąsy, korpusy. Lokalni mieszkańcy czekają już z siatkami.Jeden Homar kosztuje zaledwie 15 euro. W paryzu juz 60 euro...Żeby były smaczne trzeba je wrzucić żywe do wrzątku...
Waldasso Nadajemy TV 2009
CDN...
Fotoreportaż pt.: "Akcja Lobster" w FotoGalerii Nadajemy TV

niedziela, 12 lipca 2009

Tak to własnie w sobote katowalismy głównie chyba moja kamerę..

Kamera ledwo co żyje po tej hardcore sesji video.Obudowa ewa-Marine dała dupy na całej linii.Zaczynam być po prostu zniesmaczony tzw.nową niemiecką myślą technologiczną. Uwierzcie zaczynam podejrzewać ze w przypadku tej obudowy sprawa zakończyła się na programie do projektowania tego typu urządzeń. Zdaje się ze nikt tego nie testował.Ale nic to look na Mruwkę i jego wielka nową miłość...KTM I tyle...czekam aż moja kamera się podniesie Waldasso Nadajemy TV 2009

czwartek, 2 lipca 2009

Tomek Mackiewicz aka "Czapa" ostatni górski trening przed wyjazdem w góry Tien Szan

Video relacja z ostatniego górskiego treningu Czapkinsa przed wyjazdem w góry Tien Szan w Chinach. Jak możecie się przekonać z materiałów zarejestrowanych przez Tomka jego aparatem Nikon D90, Czapkins jest w wybornej formie, sypie dowcipami, nieco charczy, stara się przekonać swoją ukochaną Babcię do nowego projektu, nie pęka, nie penia i czerpie pełną garścią z życia w tak pięknych okolicznosciach przyrody.Czapa stary wariacie trzymaj się i pamietaj że, my tu wszyscy sciskami za ciebie kciuki i kibicujemy ci na maxa!:)
W imieniu całej Czapkinsowej widowni
Waldasso Nadajemy TV 2009

wtorek, 23 czerwca 2009

Weekendowy trip po zachodnim brzegu Irlandii.




Zapraszam do lookniecia w fotogaleriach nadajemyTV na galerię zdjęć z weekendowego wypadu na zachodni brzeg Irlandii.Wspaniała impreza na Dumpsie, namioty, ognisko, ocean i nieprawdopodobne warunki oświetleniowe sprawiły że, nie można było powstrzymać się od zrobienia całej masy zdjęć i skręcenia ponad 25 GB :) materiałów video.W między czasie przechwyciliśmy dziwnego osobnika o wiele mówiącym pseudonimie dr. Czapkins który, przygotowywał się do wyjazdu w góry Tien Szan wspinając się na najwyższy szczyt Irlandii Carantuhill, drogą uczęszczana tylko i wyłącznie przez tamtejsze kozice :) W niedziele przerzut na zamgloną Connemarę do bazy nurkowej ScubaDive West.Dwa nurki w ramach kursu PADI.Widoczność....1m :) kaszana absolutna. A następnie przerzut do Corku i sklarowanie dr. Czapkinsa.Pogoda rewelacyjna a sam wyjazd jak widać za kolażyku i galerii zdjęć no poprtostu dupę urwał. A po powrocie do Dublina jak zawsze szaro i do dupy.Polskie tzw.media kreują tylko sobie znaną rzeczywistość jakieś imprezy na które, chodza chyba tylko oni sami. I zdaje sie że powoli zbieram się do napisania textu o tym całym mega gównie jakim niby sa te nazywane przez nich samych Polskie Media w Irlandii czy raczej tylko w Dublinie.Ale na razie słonecznie kolorowe i z potężnym oddechem wielkie dzięki dla całej westowej ekipy za mega super zabawę.
PZDR Waldasso

cytat z...

http://ekstra.sport.pl/ekstra/1,151825,19971902,amazonski-triatlon.html?disableRedirects=true - Cały czas płynąłem za Marcinem na wynajęte...